Tytuł: „Powstanie”
Autor: Ian Tregillis
Tłumaczenie: Bartosz Czartowski
Seria: Wojny Alchemiczne, tom2
Wydawnictwo: SQN
Do czytania drugiej części Wojen Alchemicznych zabrałam się niemal od razu po przeczytaniu pierwszego tomu. Byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy Jaxa.
Jax udając zniewolonego klakiera, został wzięty do pomocy wojskom Gildii. Podczas postoju w lesie, pomaga uciec francuskiemu szpiegowi, który dostał się do niewoli, sam również uciekają czasie swojej ucieczki, trafia na ludzi, którzy łapią go z zamiarem rozegrania go na części. Tymczasem demoniczne klakiery szykują się do zaatakowania siedziby króla Nowej Francji. Ich atak stara się odeprzeć kapitan Longchamp z garstką średnio wyszkolonych ludzi.
Jax udając zniewolonego klakiera, został wzięty do pomocy wojskom Gildii. Podczas postoju w lesie, pomaga uciec francuskiemu szpiegowi, który dostał się do niewoli, sam również uciekają czasie swojej ucieczki, trafia na ludzi, którzy łapią go z zamiarem rozegrania go na części. Tymczasem demoniczne klakiery szykują się do zaatakowania siedziby króla Nowej Francji. Ich atak stara się odeprzeć kapitan Longchamp z garstką średnio wyszkolonych ludzi.
„Van Breugel wyciągnął klucz i zdmuchnął świecę. Sprawiał wrażenie, jakby oczekiwał od Berenice jakiejś reakcji, wydała więc z siebie niezobowiązujące mruknięcie.
Horolog uznał najwyraźniej, że nie zrobiło to na niej wrażenia.” (*¹)
Horolog uznał najwyraźniej, że nie zrobiło to na niej wrażenia.” (*¹)
O akcji i fabule drugiego tomu Wojen Alchemicznych można powiedzieć, że są trochę naciągane. Tak, jakby autor próbował na siłę zaciekawić czytelnika, swoją książką. Akcja nie ma stałego tempa. W każdym z przedstawionych wątków pojawia się spora ilość ucieczek, kłopotów spadających na bohaterów, co wygląda na to jakby bohaterowie mieli wiecznego pecha. Niektóre, są zbędnie naciągane, aż mdłe , a niektóre widać, że przydałoby się je dopracować. Pojawiają także nowe postacie, co prawda ożywiają one książkę, ale nie wyróżniają się niczym spośród już obecnych.
„– Uprzedzam, że to nic, czego by pani już wcześniej nie widziała tysiąc razy.
– Istotnie – odparła.
Ale się mylił. Zaprezentował jej właśnie tajemną zegarmistrzowską procedurę, za której pomocą dało się zmienić zapisane metageas w działającym mechanicznym.” (*²)
– Istotnie – odparła.
Ale się mylił. Zaprezentował jej właśnie tajemną zegarmistrzowską procedurę, za której pomocą dało się zmienić zapisane metageas w działającym mechanicznym.” (*²)
Zaczynając „Powstanie" miałam nadzieję, że nie dosięgnie tej części klątwa drugiego tomu. Po skończeniu mogę powiedzieć, że klątwa dopadła tę książkę w połowie. Jest w niej tyle samo rzeczy, które mi się nie podobają i tyle samo, które mi się podobają. Widać, że autor stara się zainteresować czytelnika, jednak pragnie tego do tego stopnia, że momentami przesadza. To, co wydało mi ciekawe, to nawiązanie do Nibylandii i zagubionych chłopców. Od razu skojarzyło mi się to z Piotrusiem Panem. W, chociaż wydaje mi się, że umieszczenie tego, mogło być też wynikiem braku pomysłu na krainę, gdzie żyją wolni klakierzy. Zobaczę, co przyniesie mi tom trzeci.
Czy polecam?
Jeśli, jest się ciekawym jak zakończy się cała seria, to warto jest zapoznać się z drugim tomem.
Za książkę dziękuję wydawnictwu SQN i portalowi CzytamPierwszy.
Przypisy.
*cytaty z książki „Powstanie”
** cytat (*¹) i (*²) zostały wzięte z portalu lubimyczytac.pl
***zdjęcie Molik książkowy
Mi bardzo brakowało w kontynuacjach nawiązań do filozoficznych wątków :c
OdpowiedzUsuńTen typ gatunku literackiego nie jest w moim guście, niemniej jeśli coś może być dobre, to daję temu szansę. Tę jednak sobie daruje :)
OdpowiedzUsuń