Tytuł: Jeden krok przed śmiercią
Tytuł oryginalny: Hide and Seek
Autor: Mary Burton
Tłumacznie: Paweł Wolak
Wydawnictwo: Muza
Napisanie recenzji dla tej książki okazało się dla mnie małym wyzwaniem, ponieważ wzbudziła we mnie ona bardzo dużo sprzecznych uczyć.
„Wreszcie
zdjął kominiarkę. Chłodne powietrze przyjemnie owiało jego
rozgrzaną twarz. /…/ Odzyskał kontrolę, ale wiedział, ze ten
stan nie potrwa długo. Nigdy nie trwał długo. Głód wróci, a on
się go nie pozbędzie aż do czasu, kiedy dopadnie nową ofiarę”
W
książce mamy dwójkę głównych bohaterów. Twardą agentkę FBI
Marcy Crow i szeryfa miasteczka Deep Run Mike'a Nevadę. Obydwoje
łączy ze sobą jak się okazuje dość skomplikowana relacja, mimo
to jednak profesjonalnie biorą się za wypełanie swoich obowiązków.
Crow pojawia się w Deep Run w związku ze znalezieniem szczątków
zaginionej przed piętnastoma laty Tobi Turner. Sprawa ta zostaje
bardzo szybko powiązana z brutalnymi gwałtami, które miały
miejsce w tym czasie co zaginiecie Turner.
Za pomysł na
fabułę i poprowadzenie wątku mordercy — stalkera tego thrillera
autorce muszę przyznać piątkę. Niezwykle intrygujący i
wciągający w akcję książki sprawił, że na kilka godzin
przeniosłam się w świat stworzony przez Burton. Jednak mój
zachwyt książką trochę zmalał przez rozdziały, których autorka
starała się ukazać działania sprawcy z kolejną ofiarą w czasie
równoległym do prowadzonego śledztwa. Czy to naprawdę było tej
książce potrzebne Mary Burton? Zdecydowanie myślę, że nie, przy
tak dobrze wymyślonej fabule, taki wątek poboczny był całkowicie
pozbawiony sensu.
Brakowało mi również szerszego rozwinięcia wątku relacji między głównymi bohaterami, ponieważ zapowiadał się on bardzo obiecująco. Jednak autorka poprowadziła go w dość oszczędny i drobiazgowy sposób, bez większych rumieńców. A szkoda!
"Przez piętnaście lat zawsze działał ostrożnie. Przeprowadzał się z miasta do miasta, ze stanu do stanu, wodząc za nos różne organy ścigania, starannie dobierał ofiary, atakował w bezksiężycowe noce, nigdy nie nosił przy sobie telefonu i nie używał własnego samochodu. Nie zostawiał żadnych śladów w internecie, nie zagrzewając nigdzie miejsca na dłużej. I zaspokajał swoje mordercze skłonności."
Ostatecznie jednak thriller „Jeden
krok przed śmiercią” skradł moje serce emocjonującym
zakończeniem i zachęcił do sięgnięcia po resztę twórczości
Burton.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz