niedziela, 29 marca 2020

Porzucił go tuner, zmarł mu ojciec czyli autobiografia Taia Woffindena ikony światowego żużla





Tytuł: Bez hamulców. Tai Woffinden
Autor: Tai Woffinden, Peter Oakes
Wydawnictwo: SQN
Data premiery: 25 marca 2020



Tai Woffinden ikona światowego żużla, kochający mąż i ojciec dwóch wspaniałych córek,a teraz także... pisarz. 25 marca w Polsce ukazała się jego autobiografia. Dla ludzi z otoczenia zawodnika Sparty Wrocław zapewne nic co w książce się pojawi nie będzie zaskoczeniem. Dla zwykłych czytelników trzykrotny indywidualny mistrz świata może wydać się osobą o bardzo złożonym charakterze. Czy warto kupić tę książkę?

Jak poszło mu z pisaniem?

Jestem zaskoczona, ponieważ książka została napisana bardzo sensownie i konkretnie. Widać pomocną dłoń doświadczonego dziennikarza - Petera Oakesa, który pomagał w tym zadaniu żużlowcowi. Największą obawą zanim dostałam książkę właśnie było to, że będzie kompletnie bez sensu. Jednak niestety w parze ze spójnością nie idzie fakt, że pewne rzeczy zostały kompletnie niepotrzebne. Mówi się, że o treści decyduje autor i ja się z tym zgadzam, jednak przyznaję, Tai mnie ciut rozczarował. Środowisko żużlowe jest mi znane, tak samo, jak kariera Woffindena i właśnie o nią się rozchodzi. Zawodnik Sparty Wrocław całkowicie pominął wątek jazdy w polskiej lidze, okej nie całkiem, ale wspomina o niej w bardzo małych fragmentach. Tai dlaczego? Polskich kibiców z pewnością to zaboli. A oni przecież cię kochają i są ciekawi tego jakie masz odczucia związane z jazdą w polskiej lidze.
Brak rozwiniętego polskiego wątku w karierze Taia jest olbrzymim minusem również dlatego, że, każdy, kto śledzi karierę Brytyjczyka wyłapie od razu, że czegoś w tej książce brakuje. Ten brak historii kariery we Włókniarzu, o tym, jak rozwinęła się jego kariera w barwach Sparty Wrocław można było jeszcze wybaczyć i zrozumieć, gdyby autor wspominał czemu opuszcza te wątki. A tak mimo posiadanego sensu, autobiografia jest niekompletna, co budzi zawód.
Można tylko uzbroić się w wyrozumiałość i snuć domysły, że wątek polski został utajniony ze względów na karierę i konsekwencje, jakie mógłby ponieść żużlowiec, gdyby poczęstował kibiców soczystymi historiami ze swej jazdy we Włókniarzu czy Wrocławiu. Ale w takim razie co dowiemy się o karierze Taia w Polsce? Tai wspomina mecz w barwach Włókniarza, na którym otrzymał fiata na osiemnastkę, zdradza kulisy przyjścia do Sparty Wrocław i o swoim niezadowoleniu z roli, którą pełnił w częstochowskim klubie. Opowiada też o wypadku podczas meczu w Lublinie, kiedy to został posłany przez zawodnika Speed Car Motoru Lublin Grigorija Łagute na płot i opuścił tor w karetce. I tyle…

O czym przeczytamy najwięcej w tej autobiografii?

Przede wszystkim Woffinden pisze o swoim ojcu. W bardzo szczerych, nie raz mocnych słowach opisuje jak wyglądała jego relacja z rodzicem. O tym, jak był przez niego wychowywany, jak Rob Woffinden kierował jego karierą. Nawet poświęca mu cały rozdział. Mówi o tym jak zmieniło się życie Woffindenów, gdy dowiedzieli się o nowotworze, pisze co zmieniła śmierć Roba Woffindena i jak radził sobie z tak wielką stratą. Ta część książki wyciśnie wam z pewnością łzy. Bowiem Tai dzieli się ze swoimi kibicami listem napisanym przez Roba Woffindena przed śmiercią, skierowanym do niego.
Oprócz życia prywatnego Woffinden pisze o spięciach z innymi zawodnikami, do których czasem dochodziło. Szeroko opisuje moment, którym poddusza Fredrika Lindgrena, ponieważ miał serdecznie dość jego agresywnej i często zagrażającej życiu innych jazdy na torze. Wspomina zdarzenie z udziałem jednego ze swoich byłych tunerów Michaelem Lee, nawiasem Brytyjczyk wspomina, że do dziś ma z nim kiepskie stosunki — Gdybym zobaczył go w parku maszyn, nie podałbym mu ręki - pisze w swojej książce były mistrz świata. Tuner zrobił okropne świństwo Woffindenowi oprócz naciąganych faktur, jakie wystawiał, wymyślnych teorii względem silników, na koniec porzucił Taia i przy okazji zabrał ze sobą mechanika. Wracając do samej książki, autobiografia Taia jest pełna groteskowych historyjek z zawodów GP, co nawet w jakiś sposób wynagradza wąski wątek ligi polskiej. A obok relacji z Robem Woffindenem, to drugi główny temat książki.

W swojej książce zawodnik pisze, że potrzeba napisania autobiografii wzięła się stąd, bo chce być szerzej postrzegany, niż tylko koleś z tatuażami, który jeździ na motocyklu bez hamulców.

Czy udało mu się to osiągnąć? Czy warto wyłożyć ponad 40 złotych?

Moim zdaniem odpowiedź na obydwa pytania brzmi: tak. Biorąc pod uwagę, że w środowisku żużlowym jeszcze do niedawna Brytyjczyk był postrzegany jako naczelny imprezowicz, i dopiero stosunkowo niedawno zgrzeczniał, to jego autobiografia przedstawia go pod całkiem innym kątem, niż było dane go oglądać. Mogę zdradzić, że z książki Taia wyłania się obraz wspaniałego człowieka, z obszernym bagażem życiowych doświadczeń, bardzo zdeterminowanego, ale i także czasem lekkomyślnego (ale kto z nas taki nie jest?) , który z poświęceniem pracuje na swój sukces.




Za możliwość napisania opinii i książkę dziękuję


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Magiczna moc rytuału

  Tytuł: Rytuały Autor: Dinitris Xyglatas Tłumaczenie: Nika Sztorc Seria: Zrozum Wydawnictwo: Poznańskie Rytuał — określone specyficzne zach...