piątek, 29 grudnia 2017

"Niepowszednia książka" - moja recenzja "Niepowszedni. Porwanie"




Tytuł: Niepowszedni.Porwanie
Autor: Justyna Drzewicka
Cykl : Niepowszedni. (tom 1)
Wydawnictwo: Jaguar



Na książkę Justyny Drzewickiej trafiłam zupełnie przypadkowo w miejskiej bibliotece. Po przeczytaniu opisu od wydawcy pomyślałam "Może być, całkiem ciekawa". I tak zaczęła się moja przygoda z Niepowszednimi.

„- Jak z twoją pamięcią?
- Świetnie. Pamiętam, że się w tobie kocham."(¹)

Głównymi bohaterkami książki są dwie nastolatki, obdarzone niezwykłymi zdolnościami Nila i Alla. Dzięki swoim darom należą
do grona wyjątkowych ludzi zwanych Niepowszednimi. Pewnego dnia zostają porwane przez bandę złoczyńców, którzy mają zamiar sprzedać je na targu. Poznają również inne ofiary handlarzy Sambora, Dalko oraz Wodniczkę, którzy tak samo, jak one mają nadprzyrodzone zdolności. Nadzieja na ucieczkę przed sprzedaniem na targu niewolników jest znikoma, mimo to bohaterowie za wszelką spróbują odzyskać wolność.

Akcja i fabuła „Porwania" stopniowo wciąga czytelnika w bieg wydarzeń, ale też bywa nużąca. Naprzemiennie cały czas przeplatają się ze sobą porwanie i ucieczka, co w pewnym momencie wprowadza w melancholię. Wprowadzony przez autorkę wątek miłosny, wydaje się jedynie dlatego że "tak trzeba". Nie wnosi nic specjalnego do powieści, ponieważ oprócz ckliwych wyznań i zmartwienia się bohaterów o siebie nawzajem, nie ma w nim udział nic nadzwyczajnego.
Treść jest bardzo bogata, jeśli chodzi o opisy, choć czasem można powiedzieć, że są mocno przesadzone i śmieszne. Olbrzymim plusem, który miażdży wszystkie złe strony książki,  są postacie. One wyszły Drzewieckiej fenomenalnie. Każda z postaci jest dobrze wykreowana, posiada swój własny intrygujący i przyciągający charakter.

„Uratowane życie naznacza nas lepiej niż to odebrane. Jeśli los pozwala ci wybierać, zawsze idź za życiem."(²)

Po przeczytaniu Niepowszednich  miałam strasznie mieszane uczucia. Z jednej strony książka wydawała się totalną beznadzieją, a z drugiej dzięki postaciom mnie przyciągała. Postanowiłam jednak dać jej jeszcze jedna szanse i skusiłam się na drugą część.

Polecam?
Trudno jest mi to powiedzieć. Jednym książka może się podobać, drugim zaś nie, a jeszcze inni, jak ja, mogą utknąć pomiędzy.

Przypisy
*cytaty (¹)i(²) zostały wzięte ze strony lubimyczytac.pl
**autor zdjęcia Molik książkowy.

sobota, 16 grudnia 2017

"O życiu" - moja recenzja Exodusu Łukasza Orbitowskiego



Tytuł: „Exodus”
Autor: Łukasz Orbitowski
Wydawnictwo: SQN


Łukasz Orbitowski jest kolejnym autorem, z którego twórczością mam styczność po raz pierwszy. Co skłoniło mnie do przeczytania Exodusu? Sporą zachętą był dla mnie opis od wydawcy, który wzbudza ogromną ciekawość. A ciekawość zrobiła już swoje, bardzo interesowało mnie, jak może wyglądać, życie człowieka, który w jeden chwili postanawia porzucić wszystko, co ma i pragnie ułożyć sobie życie na nowo.


„Moja wola, moja siła, moja moc."(¹)

Bohaterem Exodusu jest Janek, pewnego dnia postanawia rzucić wszystko i wyjechać z Warszawy pierwszym najbliższym pociągiem. Wyjmuje wszystkie posiadane pieniądze z konta, karty i dowód niszczy w dworcowej toalecie i wyrusza w swoją podróż. I tak trafia do Niemiec. Przeżywa tam różne niespotykane sytuacje i poznaje niezwykłych ludzi. W tym momencie ma swój początek bieg wydarzeń, w które zmienią głównego bohatera.
Miedzy czasie też poznajemy historię małżeństwa Janka, zaczynające się ciążą partnerki bohatera Julki i ukazującą miłość do syna.

Jaka to wolność, skoro cierpisz jeszcze bardziej, niż wczoraj? Gdzie ta wolność i jak ona wygląda? Można zapytać Janka, śledząc jego drogę.
Droga ku upragnionej wolności, jaką wybrał bohater okazuje się nie być taka łatwa, jakiej oczekiwał. Naiwne myślenie, że jeśli porzuci wszystko, odetnie się od problemów dnia wczorajszego to życie jest stanie się lepsze. Jednak tak łatwo w życiu nie ma.Czytając książkę Orbitowskiego możemy uświadomić sobie, że ucieczka ku wolności, w jaki sposób to zrobił główny bohater, nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem.





Krótko o akcji i fabule. Akcja ma różne tempo, dzieje się w niej bardzo dużo,. Dynamizmu nadają jej szczegółowe, długie opisy tworzące napięcie u czytelnika, pozwalające na bardzo dobre wrzucie się w emocje, jakie przeżywa bohater w danym momencie. Fabuła na jedynie można powiedzieć dwa wątki. Pierwszy główny z opisem przeżyć Janka, drugi nieco mniej rozbudowany, w którym poznajemy historię małżeństwa. A postacie w powieści są przedstawione bardzo realistycznie, zwłaszcza główna postać. Małymi krokami poznajemy charakter, słabe i mocne strony, jakbyśmy mieli do czynienia z prawdziwą osobą. Książka podzielona jest na części, z których każdy przedstawia osobno, kolejny etap drugi podjętej przez główną postać.


„Siedzę na przystanku i czytam książkę. Mam adidasy na grubej podeszwie i jasny dres z napisem STAR WARS biegnącym wzdłuż nogawki. Puławską suną tramwaje, a pasażerowie, choć jest już dość ciepło i tak mają na sobie kurtki.”(²)


Nie spodziewałam się, że trafię na tak wspaniale napisaną książkę, jaką jest Exodus. Wywarła na mnie bardzo duże wrażenie, przerosła oczekiwania i zaintrygowała. Każdą jej stronę czytałam, a raczej , pochłaniałam nie mogąc doczekać się zakończenia. Odkładając książkę na półkę, czułam niedosyt, bardzo chciałam szybko do niej wrócić i przekonać się jak potoczą się losy głównego bohatera.

Warto jest sięgnąć po Exodus Łukasza Orbitowskiego, niezależnie od tego, jakie gatunki książek się lubi.Ja z chęcią sięgnę po inne książki tego autora.


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu SQN oraz portalowi CzytamPierwszy.






Przypisy.
*cytaty wybrane zostały przeze mnie.
(¹) cytat z rozdziału 2,strona 35
(²)cytat z rozdziału 12,strona 369
**autor zdjęć Molik książkowy 


wtorek, 12 grudnia 2017

"Należysz?" — recenzja książki „Zaginiony Rozkaz "




Tytuł: „Zaginiony Rozkaz”
Autor: Steve Berry
Cykl: Cotton Malnoe (tom12)
Tłumaczenie: Adam Olesiejuk
Wydawnictwo: Sonia Draga



Książka Steve'a Berry'ego „Zaginiony Rozkaz” skusiła mnie swoją przepiękną oprawą i interesującym opisem wydawcy. Jest również pierwszą książką autorstwa Berry'ego, jaką okazję mam przeczytać.

Powieść zaczyna się wydarzeniem mającym miejsce dwudziestego czwartego stycznia roku tysiąc osiemset sześćdziesiątego czwartego w Instytucie Smithsona, w Waszyngtonie. W trakcie pożaru, do jakiego doszło, Angus Adams wynosi z instytutu tajemniczy klucz i dziennik. Następnie autor przenosi akcję do czasów obecnych, do zachodniego Arkansas, gdzie prawnuczek Angusa, Cotton Malone na prośbę kanclerza Instytutu ma odczytać znaczenie tajemniczych szyfrów stworzonych przez nieistniejący od wieków Zakon Rycerzy Złotego Kręgu i odnaleźć skarb. W tym samym czasie we Wschodnim Tennessee odbywa się pogrzeb Alexa Sherwooda, senatora, który zmarł w tajemniczych okolicznościach. Zagadkową śmierć przyjaciela postanawia rozwikłać jego przyjaciel Danny Daniels. Trop prowadzi Dannego do tajemniczego dziennika, nad którym ostatnio przesiadywał zmarły.
Czy śmierć senatora i misja, na którą wyruszył Cotton są ze sobą powiązane? Czy Zakon Rycerzy Złotego Kręgu istnieje nadal?
Tego na pewno dowiecie się czytając książkę.

„— Dziadek jest rycerzem — powiedziała Lea.— Pokaż im.
Morse podwinął rękaw na prawej ręce, odsłaniając wyblakły tatuaż.
—Krzyż i okrąg — mruknął pod nosem Cotton.
—Zna Pan ten znak? — zapytał mężczyzna.
Malone próbował sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz widział ten symbol. Co najmniej dwadzieścia lat temu. Jego umysł znów pracował na przyspieszonych obrotach, tak samo,  jak w Muzeum Historii Amerykańskiej w Waszyngtonie, gdy przeglądał dokumenty z 1909 roku. Wiszący na ścianie zegar z mosiężnymi wskazówkami dał znać, że minęła połowa godziny.
— Ty wiesz, o czym on mówi, prawda? — odezwała się Cassiopeia.
Cotton skinął głową.
—Wiem wszystko o Rycerzach Złotego Kręgu. „

Akcja powieści rozwija się w miarowym tempie, powoli wciągając czytelnika w bieg wydarzeń. Wzbogacana interesującymi, budującymi coraz  większe napięcie opisami intryguje na każdym kroku.
Fabularnie przedstawiony jest jeden wątek, który autor wzbogaca o wydarzenia, które mają miejsce w kilku miejscach naraz. Jednak mimo wielu wydarzeń, wszystko jest przedstawione w czytelny sposób i nie ma mowy, by się pogubić.
Fabuła zawiera również liczne retrospekcje związane z dziejami Zakonu Rycerzy Złotego Kręgu oraz wspomnienia bohaterów, co bardzo wzbogaca treść książki.
Każda z kluczowych postaci dla historii  jest przedstawiona bardzo wyraziście, posiada ona swoje własne indywidualne cechy charakteru, dzięki czemu autor zapewnia różnorodność. 
Warto dodać, że książka została oparta przez autora na prawdziwych wydarzeniach, miejscach, a niektóre postacie były również wzorem tych prawdziwych.




„Mała rebelia od czasu do czasu to nic złego; jest równie pożyteczna w świecie polityki, jak burza w świecie fizycznym.”

„Zaginiony Rozkaz” zrobił na mnie ogromne wrażenie i wciągnął do granic możliwości, że z trudem odkładałam książkę na półkę, a jeśli już to zrobiłam, to starałam się jak najszybciej do niej wrócić. Muszę też przyznać, że książkę czytało mi się najlepiej w nocy, bo do tej pory dnia pasował mi jej klimat. Zasiadając przed kominkiem, przykryta kocem w mgnieniu oka przynosiłam się w świat stworzony przez Berry'ego. Mam nadzieje, że książka doczeka się kiedyś swojej ekranizacji, bo bardzo chętnie obejrzałabym serial, bądź film na jej podstawie.
Małym minusem książki okazała się okładka, ponieważ po trzymaniu jej w rękach, w trakcie czytania zaczął ścierać się tytuł. A na dłoniach pozostał po nim złoty ślad. A na okładce pozostały ledwo widoczne litery.
Powieść moim zdaniem jest prawdziwym arcydziełem, doskonale łączy w sobie fikcję literacką i prawdziwe zdarzenia oraz postacie.

Czy warto sięgnąć po tę książkę?
Myślę, że tak. Na pewno przypadnie ona do gustu osobom, które lubią wątki kryminalne i legendy o tajemniczych zgromadzeniach i ich ukrytych skarbach.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Sonia Draga oraz portalowi CzytamPierwszy





Przypisy
*cytaty z książki zostały wybrane przeze mnie, są twórczością autora autora (*¹), jak i zacytowaną przez bohatera wypowiedzą Thomasa Jeffersona (*²), która została zawarta w książce.

*¹ rozdział 8,ostatnia strona

*² rozdział 20,strona 155

**zdjęcie książki zostało wykonane przed starciem tytułu

***drugie zdj. pochodzi z rozdziału 48,strona 310

****autor zdjęć — Molik książkowy.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

"Powrót do Starzyzny" - moja recenzja drugiego tomu Czarnego Wygonu



Tytuł: “Czarny Wygon. Starzyzna“
Autor: Stefan Darda
Cykl: Czarny Wygon,Tom 2
Wydawnictwo: Videograf


Gdy dotarł do mnie drugi tom powieści Stefana Dardy, "Czarny Wygon. Starzyzna", niemalże od razu wzięłam się za czytanie. Byłam bardzo ciekawa jak potoczą się dalej losy głównego bohatera.

Witek, chcąc pomóc córeczce Rafała, rusza do świata Czarnego Wygonu. Jego zadaniem staje się zdjęcie klątwy, która ciąży nad Starzyzną. Podczas pobytu odkrywa przerażającą prawdę o śmierci Pauliny Podolak, która okazuje się, że została w bestialski sposób zamordowana, Świąt Wielkanocy. Rozpoczyna równie walkę z bezwzględnym upiorem księdza o dusze mieszkańców, które przebywały na Czarnym Wygonie. Czy Witek znajdzie sposób by zdjąć klątwę? Czy da radę uratować córeczkę Rafała?


"Starzyzna wyglądała dokładnie tak, jak opisywał ją Rafał, bez trudu znalazłem więc dom Trześniowskich. Wyraźnie było widać, że czas zrobił swoje, co nie dziwiło, biorąc pod uwagę fakt, że gospodarz, jego córka, wnuczka i Rafał zniknęli stąd dwa lata wcześniej."


Akcja powieści, mimo że jest dynamiczna, podtrzymuje w napięciu to moim zdaniem, nie jest rozwinięta do końca. W fabule mamy praktycznie tylko jeden wątek i można powiedzieć, że to na podstawie niego autor napisał cały drugi tom Wygonu. Jednak sam wątek, jak i jego finał wydaje się za prosty i do przewidzenia. Oczywiście i tym razem Darda nie poskąpił szczegółowych opisów, które potrafią wciągnąć czytelnika, aż do końca książki. Postacie w tej części wydają się, nieco nudne, zabrakło mi postaci, których w powieści już nie ma. Małym
wyjątkiem, w tej części jest dla mnie pojawiająca się postać syna Witka, Krzysia. Wprowadza ona do akcji, dużą dawkę tajemniczości. Książkę czytało mi się bardzo lekko i pochłonęłam ją w kilka godzin.

Czytając Starzyznę momentami, odnosiłam wrażenie, że mogła zastąpić pierwszą część powieści. Opis pobytu Witka w Starzyznie, bardziej podobał mi się, niż to było w przypadku wspomnień Rafała. Dopiero teraz poczułam dokładny klimat panujący w wiosce, nad którą wisi straszna klątwa zatajenia . Pod sam koniec książki wyciągnęłam się niesamowicie i ze smutkiem odłożyłam przeczytaną książkę, ponieważ dopiero pod koniec tak naprawdę zaczyna się coś dziać konkretnego.
"Człowieka łatwiej zabić, niż odebrać mu nadzieje.”²

Warto przeczytać?
Pewnie, że tak. Drugi tom wnosi bardzo dużo do całej historii. Na pewno, też zachęca do przeczytania kolejnego tomu, ponieważ zostawia kilka bardzo ciekawych niewiadomych i daje nadzieję na mocne zakończenie.

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Videograf.

*¹ - “Czarny Wygon. Starzyzna “, strona 53
*²- “Czarny Wygon. Starzyzna”, strona 265
*zdj . Molik książkowy 

piątek, 8 grudnia 2017

"Teatr myśli Bruca Dickinsona" - moja recenzja autobiografii Bruca Dickinsona



Tytuł: “Do czego służy ten przycisk?” Autobiografia
Autor: Bruce Dickinson
Tłumaczenie: Jakub Michalski
Wydawnictwo: SQN


Są takie książki, na które czeka się bardziej, niż na prezenty pod choinką, taką książką była dla mnie autobiografia jednego z wybitnych wokalistów Iron Maiden Bruca Dickinsona "Do czego służy ten przycisk? " Jako wielka fanka Maidenów nie mogłam ominąć takiej książki.

"Śpiewanie to niezła harówka, a robienie tego w zespole takim jak Iron Maiden to dodatkowe obciążenie. Moje struny głosowe nie miały lekko. "

Bruca Dickinsona nie trzeba nikomu przedstawiać, to nazwisko automatyczne kojarzy się ze światem heavymetalu i okrytym po dziś dzień sławą zespołem Iron Maiden. Obdarzony wieloma talentami człowiek , spełniający się nie tylko w roli wokalisty , ale również szermierz i pilot. W swojej autobiografii otwiera przed fanami swój "teatr myśli", dzięki któremu daje poznać się z różnych ciekawych perspektyw. W pewnym momencie widzimy w nim ambitnego młodzieńca, chcącego zrobić karierę wokalną, w kolejnym poddającego się treningom szermierki. Jeszcze innym razem poznajemy Dickinsona pilota.


W książce poznajemy historię życia wokalisty, począwszy od jego najmłodszych lat. Opowiada o swojej rodzinie, latach szkolnych i początkach kariery. To, co zwróciło szczególnie moją uwagę, to, to, że wokalista pomija wszelkie brudne afery, czy inne wypadki. A o swoich kolegach pisze z szacunkiem, bez wulgarnych anegdot na ich temat.

"Warszawa była zakazanym owocem. Przyjęcie, z jakim się spotkaliśmy przypomniało powitanie Beatlesów w Wielkiej Brytanii po ich wstępnie na Sea Stadium."

Język, jakim posługuje się, autor jest lekki, przyjemny, czasem z przymrużeniem oka. Wszystko opisuje w ciekawy wciągający sposób, używając prostych szczegółowych, lecz nie za długich opisów. Autobiografia posiada również kilkanaście fotografii, z różnych okresów życia autora.
Dickinson jako pisarz sprawił się moim zdaniem bardzo dobrze. Jego książkę można uznać za wisienkę na torcie jego kariery. Przenosi ona czytelnika w świat Iron Maiden.

Warto przeczytać?
Jasne, że tak. Polecam ją nie tylko fanom Iron Maiden, ale także tym, którzy lubią ciekawe historie.


Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję czytampierwszy.pl i wydawnictwu SQN



sobota, 2 grudnia 2017

"Już się nie musisz obawiać, Polsko" —moja recenzja książki "Zawisza Czarny"




Tytuł: Zawisza Czarny
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: SQN


Od zawsze lubiłam książki, oparte na faktach historycznych lub z udziałem postaci związanych z historią , więc książka Jakuba Ćwieka, "Zawisza Czarny" nie mogła umknąć mojej uwadze. Od momentu złożenia zamówienia wyczekiwałam ją z niecierpliwością. Gdy przyszła z zapałem zaczęłam ją czytać. I o to, co z tego wynikło.

Ale mówią na mnie Zawisza —dodał
—O,ładnie. A dlaczego tak?
—Bo jestem czarny —odparł z uśmiechem, a gdy zobaczył, że nie załapała żartu machnął ręką (....).”


Bohaterem książki jest Piotr, zwany Zawiszą Czarnym, przyjeżdża ze Śląska do Warszawy na mecz polskiej reprezentacji. Zbiegiem okoliczności, a raczej przez zwykłą pomyłkę w ręce Zawiszy trafia teczka, z tajemniczymi zdjęciami. Poznaje również Sawkę, nieco szaloną warszawską taksówkarkę, która nazywa go pieszczotliwie “Czekoladką“, ze względu na kolor skóry i uważa go za superbohatera.Późnym wieczorem bohater udaje na spacer, podczas którego zostaje zaatakowany przez członków bandy, będących pod wpływem alkoholu. Z pomocą przychodzi mu Sawka i zabiera do tajemniczej bazy “Batmana” pod miastem, gdzie bohater poznaje Pająka oraz braci Łokietków. Nowi znajomi pomagają Zawiszy odkryć pochodzenie tajemniczych zdjęć. Wszystko wydaje się mieć związek z nadchodzącym meczem i produkcją popularnego w Warszawie napoju energetycznego. Ale czy na pewno? 

Akcja książki Ćwieka, w moim odczuciu ciągnie się jak przysłowiowe "flaki z olejem". Dzieje się w niej dużo, aż momentami do przesady, ale mimo to wszystko się ciągnie. W dodatku wydaje się monotematyczna w stosunku do tematu patriotyzmu,poprzez bezkresne wspomnienie i nawiązywanie do niego. W fabule autor przeplata ze sobą kilka wątków naraz, opisuje bardzo wiele rzeczy, które jak dla mnie mają się nijak do głównego bohatera. Jeśli nie czyta się książki z dużą uwagą to można się pogubić. Z postaciami jest również różnie. Autor doskonale prezentuje postać Zawiszy Czarnego, a przynajmniej jego wygląd zewnętrzny, umiejętności i pochodzenie. Co do charakteru trudno mi dostrzec jakieś wyróżniające go cechy, na tle innych bohaterów.



Muszę przyznać wiele oczekiwałam po tej książce, czytając opis czy zachęcające wpisy na Facebooku,wydawała się naprawdę świetna. Sama koncepcja czarnoskórego patrioty i pomysł, z czym go połączyć był moim zdaniem genialny, jednak potencjał, jaki to prezentuje,  nie został wykorzystany przez autora. Z powodu mieszaniny wątków, natłoku akcji w jednym i tym samym czasie w różnych wątkach, ciężko mi było poczuć tę książkę, nawet gdy bardzo się starałam. Lubię długie i szczegółowe interesujące opisy, tych brakowało mi w Zawiszy, opisy były owszem długie, ale raczej nie zawierały nic co mogłoby wciągnąć mnie, żebym poczuła klimat powieści.

“—Do zobaczenia, panie Czarny Zawiszo.
—Do zobaczenia, Pawle, co nie lubi szpinaku.

"Zawisza Czarny" to trzecia książka Ćwieka, którą miałam okazję przeczytać, wcześniej z przyjemnością pochłonęłam dwie części Grimm City i bardzo one mi się podobały. Jednak ta książka nie wydała mi się tak dobra, jak tamte, poza dobrym pomysłem i fajną okładką, bo ta jest naprawdę świetna, nie jest mi w stanie inaczej przypaść do gustu.

Polecam?
Cóż, warto dać książce szansę, może akurat komuś będzie się podobała i kogoś wciągnie.



Za książkę dziękuję wydawnictwu SQN oraz portalowi CzytamPierwszy


Magiczna moc rytuału

  Tytuł: Rytuały Autor: Dinitris Xyglatas Tłumaczenie: Nika Sztorc Seria: Zrozum Wydawnictwo: Poznańskie Rytuał — określone specyficzne zach...