środa, 31 stycznia 2018

Metal na murze! - recenzja książki „Powstanie"



Tytuł: „Powstanie”
Autor: Ian Tregillis
Tłumaczenie: Bartosz Czartowski
Seria: Wojny Alchemiczne, tom2
Wydawnictwo: SQN

Do czytania drugiej części Wojen Alchemicznych zabrałam się niemal od razu po przeczytaniu pierwszego tomu. Byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy Jaxa.

Jax udając zniewolonego klakiera, został wzięty do pomocy wojskom Gildii. Podczas postoju w lesie, pomaga uciec francuskiemu szpiegowi, który dostał się do niewoli, sam również uciekają czasie swojej ucieczki, trafia na ludzi, którzy łapią go z zamiarem rozegrania go na części. Tymczasem demoniczne klakiery szykują się do zaatakowania siedziby króla Nowej Francji. Ich atak stara się odeprzeć kapitan Longchamp z garstką średnio wyszkolonych ludzi.


„Van Breugel wyciągnął klucz i zdmuchnął świecę. Sprawiał wrażenie, jakby oczekiwał od Berenice jakiejś reakcji, wydała więc z siebie niezobowiązujące mruknięcie.
Horolog uznał najwyraźniej, że nie zrobiło to na niej wrażenia.” (*¹)

O akcji i fabule drugiego tomu Wojen Alchemicznych można powiedzieć, że są trochę naciągane. Tak, jakby autor próbował na siłę zaciekawić czytelnika, swoją książką. Akcja nie ma stałego tempa. W każdym z przedstawionych wątków pojawia się spora ilość ucieczek, kłopotów spadających na bohaterów, co wygląda na to jakby bohaterowie mieli wiecznego pecha. Niektóre, są zbędnie naciągane, aż mdłe , a niektóre widać, że przydałoby się je dopracować. Pojawiają także nowe postacie, co prawda ożywiają one książkę, ale nie wyróżniają się niczym spośród już obecnych.


„– Uprzedzam, że to nic, czego by pani już wcześniej nie widziała tysiąc razy.
– Istotnie – odparła.
Ale się mylił. Zaprezentował jej właśnie tajemną zegarmistrzowską procedurę, za której pomocą dało się zmienić zapisane metageas w działającym mechanicznym.” (*²)

Zaczynając „Powstanie" miałam nadzieję, że nie dosięgnie tej części klątwa drugiego tomu. Po skończeniu mogę powiedzieć, że klątwa dopadła tę książkę w połowie. Jest w niej tyle samo rzeczy, które mi się nie podobają i tyle samo, które mi się podobają. Widać, że autor stara się zainteresować czytelnika, jednak pragnie tego do tego stopnia, że momentami przesadza. To, co wydało mi ciekawe, to nawiązanie do Nibylandii i zagubionych chłopców. Od razu skojarzyło mi się to z Piotrusiem Panem. W, chociaż wydaje mi się, że umieszczenie tego, mogło być też wynikiem braku pomysłu na krainę, gdzie żyją wolni klakierzy. Zobaczę, co przyniesie mi tom trzeci.

Czy polecam?
Jeśli, jest się ciekawym jak zakończy się cała seria, to warto jest zapoznać się z drugim tomem.


Za książkę dziękuję wydawnictwu SQN i portalowi CzytamPierwszy.






Przypisy.
*cytaty z książki „Powstanie”
** cytat (*¹) i (*²) zostały wzięte z portalu lubimyczytac.pl
***zdjęcie Molik książkowy 

sobota, 27 stycznia 2018

Zegarmistrzowie kłamią! - recenzja książki „Mechaniczny"



Tytuł: „Mechaniczny”
Autor: Ian Tregillis
Tłumaczenie: Bartosz Czartowski
Seria: Wojny Alchemiczne, tom 1
Wydawnictwo: SQN

Dość sporo czasu zwlekałam z zamówieniem serii Wojen alchemicznych, nie byłam pewna czy mi się spodobają. Zaryzykowałam.

„Plotka głosiła, że pośród skazanych na śmierć — prócz kwartetu papistowskich szpionów — znajduje się zbuntowany klakier. Żaden mechaniczny nie przepuściłby okazji, aby być świadkiem takiej egzekucji. O ile oczywiście plotki były prawdziwe."(*1)



Jax jest stworzonym przez zegarmistrzów i alchemików mechanicznym człowiekiem, zwanym klakierem. Ma on służyć ludziom, do wykonywania ich zachcianek i poleceń.
Klakiera poznajemy w momencie, gdy przygląda się on egzekucji i walczy z nałożonym przez jego właściciela - geas, poleceniami do wypełnienia, brak ich wypełnienia skutkował niewyobrażalnym bólem. Po egzekucji bohater udaje do pastora, od którego miał otrzymać list z referencjami swojego pana, ponieważ ten przeprowadza się wraz z rodziną do Nowego Amsterdamu. Oprócz listu służący otrzymuje tajemniczy przedmiot i misję do wykonania.

W powieści też pojawia się pewna wicehrabina, która sprowadza śmierć na ponad trzydzieścioro ludzi. O niej, pasterze i Jaxie więcej dowiecie się czytając książkę.

Mimo swoich obaw nie zawiodłam się ani na akcji, ani na fabule powieści. Akcja od początku wzbudza zaciekawienie i swoim stale rozwijającym się tempem wciąga w fabułę. Zastrzyku emocji dodają też, niektóre zdarzenia i zwroty o sto osiemdziesiąt stopni. Dzięki temu też bardzo dużo zyskuje fabuła.  W całej powieści są trzy wątki, prowadzone w bardzo poukładany i ciekawy sposób. Nie raz autor jednemu wątkowi poświęca cały rozdział, a nie raz w jednym umieszcza wszystkie wątki. Przy samym końcu następuje połączenie wątków w jeden, przeprowadzone jest z wielką precyzją, treść, jaka powstaje,  po połączeniu jest bardzo spójna, z tym, co działo się w samych wątkach. Postacie. Na pewno bardzo realistycznie przedstawioną postacią, jest główny bohater. Gdybym, nie miała opisu, że postać jest maszyną, to uznałabym, tę postać za ludzkiego bohatera, ponieważ opisy emocji czy reakcje, są perfekcyjnie dopracowane. Za dopracowaną postać, mogę uznać też postać wicehrabiny, bo też wyróżnia się na tle innych. Natomiast za mniej dopracowaną uważam postać pastora. Sama postać, jaki i wątek z nią związany, wydaje się naciągana. Dla mnie bardzo mało wnosi do powieści, bo praktycznie niczym się nie wyróżnia.
Dzięki szczegółowym opisom zdarzeń w świecie stworzonym przez autora, emocji bohaterów można przenieść się do świata, w którym żyją mechaniczni i nawiązać z bohaterami więź.

„Czuł ciężar wymuszonego posłuszeństwa ciągnący go w kierunku jednego miejsca, które mogło dać mu wytchnienie.
Na Bleecker Street.” (*²)



„Mechaniczny" jest powieścią mogę, która bardzo mi się spodobała, mimo wcześniejszych obaw. W świat klakierów, alchemików i szpiegów wyciągnęłam się do tego se, że poświęciłam noc na przeczytanie książki. Stworzone przez Tregillisa postacie i świat, w którym żyją, bardzo mi się spodobał. Napięcie budowane od początku książki sprawiło, że od razu rozbudziła się we mnie ciekawość i chęć sięgnięcia po drugi tom powieści. Bardzo też zaprzyjaźniłam się z głównym bohaterem, z podekscytowaniem śledziłam jego drogę w książce. Do gustu przypadła mi też, okładka książki.

Polecam?
Oczywiście, że tak. Powieść „Mechaniczny" porywa czytelnika w niesamowity świat, w którym żyją mechaniczni i ludzie.

Za książkę dziękuję wydawnictwu SQN i portalowi CzytamPierwszy.





Przypisy.
*cytaty wybrane z książki „Mechaniczny”
**cytat (*¹) Rozdział 1, strona, 9
***cytat (*²) Koniec rozdziału 16

czwartek, 25 stycznia 2018

Jeszcze większe zło - moja recenzja trzeciego tomu Czarnego Wygonu



Tytuł: „Czarny Wygon. Bisy”
Autor: Stefan Darda
Cykl: Czarny Wygon, tom 3
Wydawnictwo: Videograf



Po krótkiej przerwie z wielką przyjemnością sięgnęłam po kolejną część Czarnego Wygonu. Druga część wzbudziła we mnie duże zaciekawienie, jak potoczą się losy Witka. Byłam ciekawa, co tym razem zaserwuje Mi Darda.

Na sam początek poznajemy kilka nowych postaci. Między innymi posiwiałego mężczyznę o nazwisku Bobowicz, którego wszyscy zwą „Czarnym". Nasz główny bohater trafia do domu Adamowiczów, jednak jak najszybciej chce chce wybrać się z powrotem do Starzyzny, by uratować swojego przyjaciela Nawrota. Udaje mu się powrócić do przeklętej wioski, jednak okazuje się, że pomógł mu w tym, nie kto inny, a poznamy już przez nas wcześniej Czarny. Składa on Witkowi propozycje.


„Czasami jeden na pozór błahy szczegół, jeden moment, przebłysk świadomości przywołuje w umyśle cały ciąg zdarzeń; coś, co do tej pory skrywało się za szczelną kotarą niepamięci, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki powraca, jawiąc się z niezwykłą wyrazistością, ukazując minione zdarzenia z mocą, której jeszcze przed sekundą w żadnej mierze nie można było się spodziewać." (*¹)

Akcja i fabuła, moim zdaniem zaczynają być dobre od momentu pojawienia się Witka w domu Adamowiczów. Wtedy też według mnie powinna zacząć się książka, a wątek przedstawiający nowe postacie, mogłyby pojawić się nieco potem. Całość jednak rozwija się bardzo ciekawie i stopniowo budowane jest też napięcie. Słowo o postaciach. Niektóre z nowych postaci wydają się zbędne, niby wnoszą coś do książki, ale jednak mocno, też  naciągają.

Darda po raz kolejny pokazał swój talent do pisania z dreszczykiem, ale jednak trochę mnie rozczarował. Po zakończeniu drugiej części, byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy Witka i czy w końcu uda się pokonać księdza Dobrowolskiego. A tu autor dodał kolejną, mroczną postać, która jest jeszcze straszniejsza od postaci księdza. Dla mnie to odrobinę za dużo, postać sama w sobie jest fajna, wprowadza dodatkowy zastrzyk grozy, ale trochę też naciąga akcję całej książki. Mimo to jestem bardzo ciekawa,  jak zakończy się cała seria.
„Bardziej zajmowało mnie wspomnienie przybliżającej się od strony starzyźnianych zabudowań postaci mężczyzny." (*²)

Mimo wielu opinii, że w tym tomie Darda dał ciała i, że ponoć skończyły mu się pomysły, osobiście polecam trzeci tom „Czarnego Wygonu", bo według mnie jest ciekawą częścią.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf.



Przypisy
*cytaty z książki „Bisy”
**cytat (*¹)Rozdział 1, strona 70
***cytat (*²)Rozdział 1, strona 71 

wtorek, 23 stycznia 2018

Komisarz Mortka w akcji - moja recenzja,„Cieni" Wojciecha Chmielarza





Tytuł: „Cienie”
Autor: Wojciech Chmielarz
Cykl: Jakub Mortka, tom 5
Wydawnictwo: Marginesy




Miałam przyjemność dostać przedpremierowy egzemplarz najnowszej książki Wojciecha Chmielarza „Cienie" Sam tytuł już wzbudził moją ciekawość, narobiłam sobie ochoty na dobry kryminał. I co z tego wyszło, przekonajcie się sami.

Komisarz Jakub Mortka zostaje wezwany do jednego z domów w Milanówku, gdzie zostały znalezione dwa martwe ciała. Okazuje się, że zamordowane zostały matka i córka. Na miejscu zostaje znaleziona broń, która jako sprawcę wskazywała, kolegę z pracy komisarza Kochana. Ten zaś wiedząc, że jest poszukiwany zaczyna się ukrywać, po jakimś czasie dzwoni do komisarza Mortki i prosi o pomoc w udowodnieniu swojej niewinności.


„Evelina nie żyła.
Zastrzelona.
Martwa.” (*¹)


Akcja powieści Wojciecha Chmielarza jest dość dynamiczna, sporo się w niej dzieje, momentami autorowi udaje się zbudować napięcie. Jedyną rzeczą, jaka ją psuje, jest zbyt duża ilość wątków fabuły. A jest ich naprawdę sporo, rozgrywają się w tym samym czasie i często mieszają. Czytając niektóre miałam wrażenie, że są ostro naciągane, tak aby tylko dodać książce grubości. Mimo zaserwowanych długich opisów przez Chmielarza wszystko wydaje się nie mieć wyrazu, w pewnym momencie książka po prostu robi się mdła.
Postacie. Cóż, jedyną porządnie stworzoną postacią, która jakoś wybija się na tle pozostałych i którą polubiłam, jest postać komisarza Mortki. Ma w sobie odrobinę realizmu, czego brakuje pozostałym i zostały też potraktowane w bardzo zimny sposób.


„Sekret udanego małżeństwa — kobieta zupełnie inaczej patrzy na mężczyznę, który jest ogolony, wymyty i podaje jej sycące śniadanie” (*²)


„Cienie" wydają się dobrą książką. Pomysł na nią jest ciekawy, na swój sposób potrafi choć trochę wciągnąć. Jednak są rzeczy, które wprost mi się nie podobały.
Pierwsze co mi się nie spodobało to, to jak autor bezdusznie potraktował postać bohaterki, która jest w ciąży. Sposób, jaki została ona potraktowana, budzi we mnie ogromny niesmak.
Dwa. Nawał wątków. Oczywistością jest, że w powieści jest kilka wątków, które wzajemnie uzupełniają treść, którą chce przekazać autor. Ciężko było mi skupić się na wątkach, bo gdy tylko w jeden się wyciągnęłam, to został on przerwany, a na jego miejsce wskakiwał inny, często dość gęsto naciągany.
Po przeczytaniu „Cieni" poczułam ukłucie rozczarowania. Świetny początek narobił mi wielkich nadziei, jednak tylko na tym pozostało.

Czy warto przeczytać?
Nie żałuję czasu poświęconego na czytanie tej książki, bo gdyby wyrzucić z niej niepotrzebne wątki, byłaby świetna. Takie jest moje zdanie. Jeśli ktoś zdecyduje się sięgnąć po książkę może ona się mu spodobać albo może mieć podobne zdanie do mojego.
Nie jest dobra, ale też i nie najgorsza.


Za książkę dziękuję







Przypisy
*cytaty z książki „Cienie”autorstwa Wojciecha Chmielarza
**cytat (*¹)Rozdział 5,strona 91
***cytat (*²)Rozdział 13,strona 211
****zdjęcie Molik książkowy 

piątek, 19 stycznia 2018

Garstka z Ustki - przedpremierowy „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" autorstwa Anety Jadowskiej




Tytuł: „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne”
Autor: Aneta Jadowska
Cykl: Garstka z Ustki
Wydawnictwo: SQN



Kiedy tylko w internecie przeczytałam, że pod koniec stycznia ma pojawić się nowa książka Anety Jadowskiej, od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Moje oczekiwania podsycił dwurozdziałowy zeszycik, jaki dostałam. Niecierpliwie wyczekiwałam kuriera, kiedy w końcu książka do mnie trafiła, zabrałam się za czytanie. Przygody Magdy Garstki wciągnęły mnie na całą noc. Jesteście ciekawi czy było warto, nie przespać nocy?


„Czas nie stoi w miejscu"(*¹)


Magdalena Garstka do tej pory mieszkała w Łodzi, jednak po latach nieobecności wraca do rodzinnej Ustki. Pewnego ranka, podczas pobytu na Usteckiej plaży, zauważa zwłoki mężczyzny w wodzie. O wszystkim informuje swojego wujka Marka, który jest funkcjonariuszem policji. Magda, czy jak mówią o niej wszyscy Mini-Garstka nie śni siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż policja rozwiąże sprawę, sama postawia ją rozwiązać. W trakcie jej śledztwa, no i śledztwa policji, które bohaterka uskutecznia swoimi odkryciami, dzieląc się informacjami ze swoim wujkiem, odkrywa, że denat był gościem w pensjonacie babci Garstki.
Jaki związek ma trup z plaży z pensjonatem Wielka Niedźwiedzica? I jaką tajemnice skrywa babcia Magdy?


Powieść dzięki swojej wciągającej akcji i fabule porywa niemal od razu w wir przygód bohaterki. Akcje cały czas rozkręcają wątki fabularne morderstwa i tajemnicy skrywanej przez babcie Garstki. Przewija się też wątek miłosny, lecz jest on bardzo mało rozwinięty. Postacie książki. Jak każde stworzone przez Anetę Jadowską, są bardzo realistyczne. Nie braknie opisów ich emocji, dzięki temu można szybko się z nimi zaprzyjaźnić. Są również bardzo różne od siebie, Oczywiście nie brakuje też odrobiny humoru, zabawne sytuacje i zwroty dodają uroku. 


„-Oby pokój nie był przeklęty i nie znikali wam kolejni goście -rzucił sierżant nie bez złośliwości- bo jeśli odnajdzie pani także ich ciała sprawy nie będą wyglądały dla pani najlepiej.
- Pozostaje mieć nadzieję, że dożyją do końca urlopu, prawda?" (*²)


Czytając poprzednie książki Anety Jadowskiej, po „Trupie na plaży i innych sekretach rodzinnych".spodziewałam się bardzo wiele. Czy to dostałam? Oczywiście, a nawet więcej, niż bym chciała. Książka niby zawiera historię dziewczyny, która za wszelką cenę chce rozwiązać zagadkę śmierci tytułowego trupa, jednak oprócz tego poruszony zostaje w powieści ważny, bardzo często wstydliwy temat, dotyczący kobiet i przemocy domowej. Autorka wykazała się wielką odwagą, wplatając go do swojej książki. Było to dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo mimo tego, że temat ten wydaje być tłem w przygodzie Garstki, jednak porusza i przykuwa uwagę.

„Trupa na plaży i inne sekrety rodzinne” polecam jak najbardziej. Nie tylko dlatego, że jest doskonale napisaną książką, ale także, bo porusza ona waży aspekt życia, życia kobiet. Ja pokochałam całym sercem Magdalenę Garstkę, więc myślę, że zdobędzie, też serca innych.


Za książkę dziękuję wydawnictwu SQN i portalowi CzytamPierwszy :)






Przypisy
*cytaty z książki „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne " autorstwa Anety Jadowskiej
**(*¹) Rozdział 3, strona 40
***(*²) Koniec rozdziału 5
****autor zdjęcia Molik książkowy

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Poznajcie Kate Daniels - recenzja książki „Magia kąsa "




Tytuł: „Magia kąsa”
Autor: Ilona Andrews
Tłumaczenie: Anna Czapla
Seria: Kate Daniels, tom 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów


Z wielką ciekawością wzięłam się za czytanie książki autorstwa Ilony Andrews „Magia kąsa". Pomimo że nota od wydawcy, brzmiała mało zachęcająco, pomyślałam, że warto poznać przygody Kate Daniels,ale też nie oczekiwałam czegoś, wielkiego po tej książce.

Po śmierci Grega, rycerza-wróżbity i opiekuna, Kate postanawia rozwikłać zagadkę jego śmierci. Rozpoczyna własne śledztwo, udaje się do miejsca, w którym pracował mężczyzna. Na miejscu niechętnie zawiera umowę z Mistrzem Zakonu, jednak dzięki temu otrzymuje dostęp do przydatnych informacji oraz różne przydatne przywileje. Okazuje się, że umowa nie idzie na marne, udaje się jej dostać do kostnicy, gdzie poznaje Doktora Grzebyka,chirurga plastycznego, który pracuje tam  charytatywnie. Doktor jakby, tego było mało, zakochuje się w bohaterce.Dziewczyna wyrusza także na spotkanie z Władcą Bestii Gromady Wilków. Jak potoczą się losy Kate? Czy znajdzie mordercę swojego opiekuna?
„Magia miała wybiórczy apetyt." (*¹)

Zacznijmy od fabuły. Nie ma za dużo w niej wątków, bo raptem mamy ich tylko dwa. Wątek miłosny Doktora Grzebyka, który nieustannie zaprasza Kate na randki i o wiele ciekawszy wątek śledztwa. Teraz czas na akcję. Akcja powieści rozwija się powoli, można powiedzieć, że dużo się dzieje, lecz nie jest przesadzona. Momentami wydaje się ciut za wolna i to powodowało u mnie niewielkie zanurzenie.
Postacie. Każda z postaci jest przedstawiona według mnie w nieco sztywny sposób, ale nie brakuje im realizmu. Autorka trochę ubogo opisuje emocje bohaterów, przez to, trudno wytworzyć z nimi jakąś więź. Bogato natomiast opisuje, przeróżne przemiany  np. jednego bohatera w wilka, czy też są bogato opisane działania bohaterki.
Dialogi bohaterów są dość krótkie, czasem zabawne, jednak tak samo, jak postacie, są przeważnie sztywne.

Czytając powieść miałam wrażenie, że czytam coś, co jest podobne do książki Anety Jadowskiej „Dziewczyna z dzielnicy cudów". Co prawda przygody Nikity o wiele bardziej mi się podobały, bo postacie stworzone przez Jadowską nie są sztywne,a akcja i wątki są odrobinę ciekawsze.
Wracając do powieści Andrews, nie robiła ona na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, ale też nie jest, aż taka zła, jak mogłoby się wydawać. Nie lubię wątków miłosnych, w tego typu książkach, jakim jest „Magia kąsa", zawsze wydają mi się nie potrzebne, bo zwykle są niedopracowane. Nie zbytnio też mnie wciągnęła,ale  zaciekawiła, jednak na tym wszystko stanęło. Brakowało mi również wątku jakieś „dodatkowej" tajemnicy związanej z życiem głównej bohaterki, która na pewno by urozmaiciła powieść.
„Nie pozostawało mi nic innego, jak tylko iść dalej przed siebie." (*²)

„Magia kąsa " jest dobra dla tych, którzy nie stawiają wysokich wymagań książkom.





Za książkę dziękuję :





Przypisy
*cytaty wybrane z książki „Magia kąsa”
**(*¹) Rozdział 5,strona 205
***(*²) Rozdział 8,strona 354
**** zdjęcie Molik książkowy 

piątek, 12 stycznia 2018

Odnaleźć miłość - moja recenzja książki „Pocałunek zdrajcy "



Tytuł: „Pocałunek zdrajcy"
Autor: Erin Beaty
Cykl: Traitor''s Trilogy, tom 1
Wydawnictwo: Jaguar



Z twórczością Erin Beaty mam styczność po raz pierwszy. Po przeczytaniu noty od wydawcy książka, „Pocałunek zdrajcy" wydał mi się ciekawą pozycją do przeczytania. Obawiałam się jedynie, że tak bardzo zachwalana książka, może być niewypałem. Dodatkowo rzadko czytam młodzieżówki, więc moje oczekiwania były spore.

Sage Fowler sierota, której ojciec był ptasznikiem, wychowuje się u zamożnego wujostwa. Wuj postanawia wydać dziewczynę za mąż, w tym celu wysyła ją do swatki Pani Rodelle. Jednak to spotkanie kończy się niepowodzeniem, gdyż dziewczyna nie ma zamiaru wyjść za mąż. W trakcie wizyty daje też upust swoim emocjom. Parę dni później jednak wraca i usiłuje przeprosić za swoje zachowanie, wkrótce również zostaje jej asystentką. Wyrusza wraz z Panią Rodelle i dziewczętami na wypadaniu do stolicy. Bezpieczeństwo podczas drogi ma zapewnić im oddział kapitana Quinna, który nie tylko ma ochraniać, lecz dodatkowo zająć się jeszcze tajemniczą sprawą.

„Czasami cel osiąga się stopniowo, tak jak ocean, który obserwował w młodości, wytrwale przybiera i opada w czasie pływów, spokojny i niezmienny – by pewnego dnia niespodziewanie porwać kawał klifu”(*¹)

Książka podzielona została na ponad dziewięćdziesiąt rozdziałów, przy czym są one krótkie, a niektóre nawet mają pół strony. Można uznać to za bezsensowne, ze strony autora. Akcja z początku ma bardzo wolne tempo, przyspiesza dopiero pod koniec powieści. Jednak powolność, z jaką historia się rozkręca, bardzo służy fabule. W fabule mamy kilka wątków, które dobrze się uzupełniają. Efektywności dodaje też, zwrot akcji, który następuje przed końcem, rozkręca ją. Mimo ciekawych, długich opisów ciężko jest poznać dobrze bohaterów książki, ponieważ autor bardzo ubogo opisuje ich emocje. Nawet wątek miłosny, choć bardzo intrygujący, przedstawiony jest chłodno.
Postacie zostały potraktowane bardzo chłodno, więc trudno ocenić w jaki sposób ich charakter.. Mimo tego, z niektórymi udało mi się zaprzyjaźnić.

"Pocałunek zdrajcy" ma swoje małe minusy, ale mimo tego całość bardzo mi się podobała. Moje pierwsze spotkanie z Erin Beaty i jej powieścią mogę uznać za udane, ponieważ wciągnęła mnie i narobiła apetytu na śledzenie dalszych losów młodziutkiej Sage. Książkę czytało mi się bardzo lekko, z przyjemnością wracałam do czytania i przenosiłam się do tamtego świata. Ciężko mi było odłożyć, ją na półkę, gdy się skończyła.


„Każdy gra w życiu wiele różnych ról, ale to nie znaczy, że wszystkie są kłamstwem”(*²)

Podsumowując książka jest warta uwagi. Mimo opisu zapowiadającą ckliwą historię powieść bardzo zaskakuje i mocno wciąga.

Za książkę dziękuję :



Przypisy
*cytaty z książki “Pocałunek zdrajcy”
**(*¹) Rozdział 12,strona 93
***(*²) Rozdział 64,strona 349
****autor zdjęć Molik książkowy 


Magiczna moc rytuału

  Tytuł: Rytuały Autor: Dinitris Xyglatas Tłumaczenie: Nika Sztorc Seria: Zrozum Wydawnictwo: Poznańskie Rytuał — określone specyficzne zach...